Stan prac nad odnową
Tak pisałem przed laty (w 2000):

Konkretów przybyło. Jeszcze tylko krok - choć może dość spory - dzieli nas od oficjalnego powołania zespołu, który podejmie prace nad odnową pomocy formacyjnych. Wygląda na to, iż większość ciał odpowiedzialnych w Ruchu jest coraz bardziej przychylnie do sprawy nastawionych.

Trwa nadal dokumentowanie wszelkich prac dotychczas wykonanych: każdego, kto na własną rękę modyfikował jakąś część materiałów, proszę o kontakt. Wszystko może okazać się pomocne w dalszych pracach.
W ramach prac dokumentacyjnych powstają ankiety, które miałyby pomóc w zorientowaniu się w którym kierunku powinna iść odnowa materiałów.
Polecam tę sprawę modlitwie wszystkich.

Jako, że prace ruszają, bardzo proszę wszystkich, którzy pracowali w oparciu o zaproponowane przeze mnie materiały robocze o pisemne opinie, sugestie itd. Będą one dla mnie wielką pomocą w pracy... Zależy mi przede wszystkim na tym, co dotyczy pierwszego stopnia - najprawdopodobniej będę uczestniczył w pracach dotyczących tego stopnia.
______________________________________

Minęło kilka lat... W międzyczasie ukazało się nieco odkurzone wydanie II stopnia. Projekt I stopnia, który domagał się bardzo poważnych zmian powstał, przesłałem go do Komisji Teologiczno-Programowej Ruchu... I słuch po nim zaginął. Udostępniam na tych stronach to, co zostało zrobione.

Szczerze mówiąc coraz mniej mam czasu, by zajmować się tą pracą. Wydaje się zresztą, że Ruch (jego władze) zupełnie tego nie chcą. A chyba nie mam ochoty wiecznie bawić się w partyzantkę.

Z tego, co się orientuję, to na dziś sytuacja jest opłakana. Jako że brak oficjalnych materiałów a z dawnych prowadzić się już zwyczajnie nie da (zwłaszcza stopnia podstawowego i pierwszego), każdy moderator orze jak może, dostosowując program na własną rękę. Tyle, że w ten sposób możemy zapomnieć o jedności linii formacyjnej... Ryzykujemy zaprzepaszczenie jednego z najcenniejszych elementów dziedzictwa Ruchu.

Niestety, władze Ruchu koncentrują się na innych sprawach (stowarzyszenie itd.). Coraz mniej to wszystko rozumiem i czuję. Być może czas,by zacząć zajmować się innymi rzeczami w Kościele?

1.09.2002

Rewizja pomocy formacyjnych. Niektóre fundamentalne problemy
podjęcie prac nad odnową programu formacyjnego domaga się wstępnej, gruntownej refleksji nad tym, co w Ruchu zmienne i niezmienne, reformowalne i nie...
Na czym polega strzeżenie charyzmatu założyciela?
Na konserwowaniu jego konkretnych sformułowań czy też głębokich intuicji i szerokiej wizji teologiczno-pedagogicznej?
Chodzi bardziej o powtarzanie tego, co Ojciec pozostawił, czy też o nasłuchiwanie Ducha, w jakim kierunku pragnie dalej prowadzić dzieło Ojca?
Jaką rolę w tym procesie powinna odgrywać kategoria "znaków czasu", czyli konkretnej sytuacji Kościoła w Polsce, jego potrzeb?
Jaką rolę w procesie strzeżenia charyzmatu odgrywa konkretne doświadczenie osób i wspólnot chrześcijańskich tym charyzmatem żyjących?
Charyzmat jest rozeznawalny, "definiowalny" wychodząc od tekstu, programu, założeń czy też od doświadczenia tych, którzy nim żyją?
Na ile można mówić o charyzmacie danym Ruchowi? Czy raczej nie trzeba zwrócić uwagę na to, iż charyzmat służy zawsze Kościołowi w jego całości (KK 12)?
Na ile obecne materiały formacyjne - biorąc pod uwagę zestarzenie się języka i zmianę kontekstu kulturowego i politycznego - oddają rzeczywiste intuicje Ojca?
Na ile intuicje te są czytelne, na ile można je wyróżnić?
Na ile możliwe jest oddzielenie esencji programu formacyjnego od jego "technicznej szaty" (język, metody, poszczególne elementy formacyjne)?
Jakie pożytki, a jakie szkody mogłaby przynieść całkowita rewizja programu formacyjnego?
Chodzi tylko o zachowanie, czy też o dopracowanie i rozwinięcie teologicznych i pedagogicznych intuicji o. Blachnickiego?
Czy wizje teologiczna i pedagogiczna (a może raczej ich konkretne wcielenia w dotychczasowe pomoce formacyjne) starzeją się w tym samym tempie?
Do jakiego stopnia obie wizje są rozdzielne? Czy można modyfikować jedną niezależnie od drugiej?
Które z elementów wizji teologicznej Ojca się zestarzały, które zostały w międzyczasie dopracowane, co nowego stało się w teologii, co mogłoby posłużyć uwydatnieniu pierwotnych intuicji Ojca?
Które z elementów wizji pedagogicznej Ojca się zestarzały, które zostały w międzyczasie dopracowane, co nowego stało się w pedagogice co mogłoby posłużyć uwydatnieniu pierwotnych intuicji Ojca?
Na ile Ruch jest świadom swojej służebnej roli wobec Kościoła w Polsce (jako jedyny Ruch dysponujący kompletnym zapleczem formacyjnym mogącym być wykorzystanym wewnątrz zwykłych struktur Kościoła jakimi są parafie)?
Na ile pomoce formacyjne Ruchu mogłyby być uniwersalne, tzn. możliwe do wykorzystania także przez inne grupy, ruchy i stowarzyszenia(podstawowe problemy na dziś: hermetyczność terminologii, mocna zależność poszczególnych elementów/etapów formacyjnych od siebie, zbyt mała elastyczność)?

Myślę, że te i podobne pytania powinny nam spędzać sen z powiek. Konieczna jest poważna i spokojna refleksja nad tymi tematami, by Ruch mógł pozostać "ruchem", czymś żywym i ożywiającym.

Dojrzewanie do pełni miłości w ramach formacji I stopnia. Aspekt teologiczny
Teksty powstałe przy okazji XXIV KKO, na którym prowadziłem jedną z dyskusji panelowych: Dojrzewanie do pełni miłości w ramach formacji I stopnia. Aspekt teologiczny (przygotowany na potrzeby tejże dyskusji) oraz podsumowanie dyskusji dotyczącej pierwszego stopnia.


Dojrzewanie do pełni miłości w ramach formacji I stopnia. Aspekt teologiczny
Podstawy

1. Jakakolwiek chrześcijańska refleksja na temat miłości musi wychodzić od genialnego stwierdzenia św. Jana: Bóg jest miłością (1 J 4,8). Tylko Bóg jest pełnią miłości. My, ludzie, jesteśmy zdolni do miłości przede wszystkim dlatego, że zostaliśmy stworzeni na obraz Boga, który jest miłością. Dochodzimy zatem do pełni miłości, do agape w najgłębszym tego słowa znaczeniu, tylko o ile jesteśmy zdolni naśladować miłość Boga, o ile potrafimy ją reprodukować w naszym życiu.

2. Poznanie głębi miłości Bożej jest możliwe dla człowieka jedynie dzięki temu, że Bóg zechciał dać ją poznać człowiekowi. Uczynił to poprzez wcielenie swojego Syna. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca o Nim pouczył (J 1,18). Tylko w Chrystusie, poprzez Jego Osobę możemy poznawać Boga i Jego miłość. Święty Jan pisze: po tym poznaliśmy miłość, że Chrystus oddał za nas życie swoje...(1 J 3,16). Krzyż i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa są więc szczytowym momentem objawiania się miłości Boga. Tym samym stają się punktem odniesienia dla każdej ludzkiej miłości. Bez spojrzenia na krzyż Jezusa, bez odniesienia się do Jego Osoby nie możemy pojąć rozmiarów Bożej miłości. Sam Chrystus przykazuje z naciskiem: to jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (J 15,12).

3. Trzeba tu podkreślić jeszcze jedną rzecz: miłość Boga jest uprzednia w stosunku do ludzkiej miłości. Bóg ukazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas gdyśmy jeszcze byli grzesznikami (Rz 5,8). Każdy z nas został umiłowany najpierw, uprzednio. I tylko dzięki temu tak naprawdę jest zdolny do miłowania. Potrafimy miłować tylko na tyle, na ile pozwalamy się miłować przez Boga, to znaczy na ile przyjmujemy Jego miłość objawioną w Chrystusie. Ludzka miłość jest z istoty swej odpowiedzią na miłość Boga.

4. Przylgnięcie do Chrystusa nie jest zatem w życiu człowieka czymś opcjonalnym. Tylko dzięki darowi Jego miłości stajemy się ludźmi, to znaczy realizujemy Boży zamiar wobec nas. Tylko poprzez przylgnięcie do Niego możemy nauczyć się miłować.

Związek z Chrystusem zaś – a tym samym dojrzewanie do pełni miłości – jest możliwy, o ile do człowieka dotrze świadectwo o Nim (świadectwo, które zawsze dokonuje się w kontekście konkretnej wspólnoty Kościoła), oraz o ile na to świadectwo odpowie wiarą i miłością oraz podejmie wysiłek zbliżania się do Chrystusa, czerpania z Jego miłości poprzez modlitwę, Słowo Boże, sakramenty, życie we wspólnocie Kościoła.

5. Człowiek nie jest w stanie miłować tak, jak miłował Jezus. To znaczy nie jest zdolny dojść w tym życiu do pełni miłości. Pełnia miłości objawiona w Chrystusie pozostaje punktem dojścia, modelem przyciągającym ku sobie człowieka. Ten jednak pozostaje zawsze w drodze, dorasta, dojrzewa do pełni swego powołania, do miary miłości, która jest w Chrystusie Jezusie i tylko w Nim.



Ukonkretnienie w formacji pierwszego stopnia

Nie trudno jest zauważyć, że praktycznie wszystkie momenty zarysowanego przed chwilą dynamizmu Bożej i ludzkiej miłości realizują się w obrębie formacji pierwszego stopnia. Jest to w gruncie rzeczy etap decydujący: człowiek jest zdolny do wzrastania w miłości tylko o tyle, o ile decyduje się w sposób świadomy i wolny przyjąć miłość Boga objawioną w Chrystusie. Jesteśmy tu w samym centrum pierwszego stopnia – przy decyzji o przyjęciu Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela. Bez tej decyzji wzrost w miłości nie jest możliwy. Przede wszystkim dlatego jest to moment decydujący dla formacji w Ruchu. Dar Bożej miłości domaga się świadomego przyjęcia i świadomej odpowiedzi człowieka.

Ludzka miłość jest zawsze w drodze ku pełni: pierwszy stopień ma za zadanie właśnie wprowadzenie człowieka na drogę z Chrystusem i ku Chrystusowi. Z decyzją o przyjęciu Jezusa jako Pana i Zbawiciela wiąże się więc z konieczności decyzja o wejściu na drogę formacji deuterokatechumenalnej: chodzi o konkretne zaangażowanie w zbliżanie się do Źródła miłości, a tym samym o uczenie się miłowania Boga i braci. Ruch Światło-Życie proponuje więc człowiekowi w formacji pierwszego stopnia pewną konkretną drogę wyznaczoną poprzez Drogowskazy Nowego Człowieka. Chodzi w gruncie rzeczy o pewien styl życia, w którym opierając się na Jezusie Chrystusie – Świetle i Życiu, człowiek stara się realizować agape, która jest więzią doskonałości (Kol 3,14).

Nie jest bez znaczenia, iż dokonuje się to zawsze w konkretnej grupie czy wspólnocie (będącej Kościołem ukonkretnionym), która z jednej strony ma stać się oparciem i pomocą w drodze, z drugiej – weryfikuje na ile wewnętrzna decyzja naśladowania miłości Chrystusa staje się życiem, konkretną codziennością wypełnioną miłością do braci.

Pogłębianiu związku z Chrystusem służą środki, które On sam powierzył swoim uczniom. Wśród nich miejsce uprzywilejowane zajmują modlitwa i Słowo Boże. Formacja pierwszego stopnia ma więc w szczególny sposób pomagać człowiekowi w prowadzeniu życia porządkowanego rytmem modlitwy i czytania Słowa Bożego. W lekturze Słowa Bożego człowiek odnajduje świadectwo o wielkich dziełach, jakich Bóg dokonuje z miłości do nas. Lektura przechodząca w modlitwę daje człowiekowi szansę stanięcia wobec ogromu Bożej miłości i doświadczenia jej w sposób osobisty, najbardziej bezpośredni. Właśnie w tych momentach, w Namiocie Spotkania, może się narodzić najgłębsze pragnienie odpowiedzi miłością na Bożą miłość objawioną w Chrystusie. Są to też momenty, w których sam Bóg przez swojego Ducha dokonuje przemiany ludzkiego serca tak, by było zdolne do przyjmowania miłości i do miłowania.



W kontekście refleksji nad rewizją pomocy formacyjnych

1. Konieczne jest silniejsze zaakcentowanie cyklu ewangelizacyjnego w rekolekcjach: prawda o miłości Boga do człowieka gubi się nieco w pierwszym dniu oazy.

2. Cennym byłoby mocniejsze podkreślenie roli Ducha Świętego, który przedłuża misję Jezusa w świecie, oraz życia sakramentalnego we wspólnocie Kościoła jako koniecznej konsekwencji przyjęcia Chrystusa (środowisko wzrostu w miłości). Czwórdzielny schemat ewangelizacyjny (miłość-grzech-Zbawiciel-przyjęcie) mając korzenie protestanckie nie oddaje w pełni wizji katolickiej. W kontekście coraz silniejszej kontestacji roli Kościoła i sakramentów różnice te nabierają znaczenia...

3. W dotychczasowych pomocach byt słabo zarysowany jest wymiar antropologiczny: tylko poprzez przyjęcie Jezusa i Jego miłości człowiek ma szansę prawdziwie stać się człowiekiem. Tak naprawdę to nie ma alternatywy: albo wybieramy miłość Chrystusa, albo występujemy przeciw zamierzeniu Boga względem nas czyli przeciw własnej naturze.

4. Należałoby wyciągnąć konsekwencje z faktu uprzedniości i skuteczności miłości Boga w stosunku do miłości człowieka. To miłość Boga przemienia nas i czyni zdolnymi do życia zgodnego ze Jego przykazaniami. Wysiłek moralny jest przede wszystkim odpowiedzią na dar i wspierany jest nieustannie przez działanie Ducha Świętego. W obecnych materiałach akcent zbyt często pada na “robienie”, na samodoskonalenie niejako obok przemieniającego działania Ducha Świętego.

5. Warto pomyśleć o włączeniu w program formacyjny zagadnień dotyczących życia współczesnego społeczeństwa polskiego (konkretny wymiar miłości) – problemy ekonomiczne, koncepcje filozoficzne warunkujące współczesną mentalność (postmodernizm) itd..




Sprawozdanie z dyskusji panelowej w trakcie XXIV Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie

Pierwszy stopień


Relatorzy zaproszeni do dyskusji (w kolejności wystąpień):

ks. Jacek Czaplicki, Łomża

Pierwsza relacja panelu koncentrowała się wokół problemów związanych z rekolekcjami pierwszego stopnia. Ze względu na bardzo różny nieraz poziom uformowania uczestników na nie przyjeżdżających, coraz większego znaczenia nabiera umiejętność elastycznego dostosowywania języka i niektórych elementów programu formacyjnego do możliwości uczestników. Coraz trudniej jest mówić o miłości ludziom, którzy nie mieli okazji jej doznać. Wielkiego znaczenia w tej sytuacji nabiera formacja stopnia podstawowego, dzięki której można rozwiązać część problemów na płaszczyźnie ludzkiej (odpowiedzialność moderatorów za strzeżenie właściwego rytmu formacji!).

Jan Halberstadt, Warszawa

Ta relacja zwracała uwagę na trudności wynikające z faktu, iż coraz częściej formację pierwszego stopnia rozpoczynają ludzie wychodzący z bardzo trudnych środowisk, z zaburzeniami osobowościowymi i przede wszystkim z zachwianą wizją miłości, na której ciąży nieuporządkowana sytuacja w rodzinie. W tym kontekście pan Halberstadt zwrócił uwagę na konieczność wypracowywania nowego języka, za pomocą którego można by przekazywać orędzie ewangelizacyjne. Przekaz ewangelii musi się łączyć z pracą wychowawczą, przez którą pomagałoby się młodym ludziom w uporządkowaniu ich człowieczeństwa. Przykład normalnie żyjących rodzin jest tu niezwykle cenny.

Gabriela i Andrzej Wardeńscy, para filialna z Poznania

(nie mogli uczestniczyć osobiście w Kongregacji; przygotowany przez nich tekst odczytali Danuta i Paweł Macińscy)

Państwo Wardeńscy dali świadectwo stopniowego pogłębiania rozwijania się w nich wzajemnej miłości wraz z pogłębianiem się relacji do Chrystusa, od którego ostatecznie czerpiemy miłość w jej najbardziej konkretnych wymiarach, jakimi jest codzienna wzajemna służba, przebaczenie, współczucie, wrażliwość na potrzeby współmałżonka.

ks. dr Bogdan Biela, Katowice, duszpasterstwo akademickie

ks. Biela podzielił się doświadczeniem rekolekcji I stopnia dla studentów na Starym Groniu, zwracając szczególną uwagę na wartość konkretnej braterskiej wspólnoty jako przestrzeni, w której dorasta się do miłości. Pewna surowość warunków w trakcie Oazy pomagać może w odkryciu obecności i potrzeb innych osób.

ks. Grzegorz Strzelczyk, Piekary Śląskie (prowadzący panel)

Wystąpienie to było próbą syntezy teologicznej. Tylko Bóg jest miłością. Ludzie poznają miłość i miłują o tyle, o ile zbliżają się do Boga. To zaś jest możliwe tylko dzięki pośrednictwu Chrystusa. Dlatego I stopień jest momentem decydującym w formacji: decyzja przyjęcia Chrystusa jako Pana otwiera drogę ku wzrastaniu w miłości na konkretnej drodze, w konkretnym sposobie życie wyznaczanym przez Drogowskazy Nowego Człowieka.



W dyskusji udział wzięło kilkanaście osób dzieląc się przede wszystkim bezpośrednim doświadczeniem z prowadzenia grup formacyjnych.

Kilka najczęściej pojawiających się motywów:

    niedostatki ludzkiej i religijnej formacji uczestników zmuszają do szukania nowego języka przekazu treści ewangelizacji. Coraz częściej dokonywane są najprzeróżniejsze adaptacje i modyfikacje podstawowego programu formacyjnego. Modyfikacje te dotyczą najczęściej nie tyle treści, ile form jej przekazu;

    coraz większą uwagę poświęca się też konkretnemu człowiekowi przyjeżdżającemu na rekolekcje czy wchodzącemu do grupy – prowadzone są bardziej poszczególne osoby, niż grupa jako całość. Wiele osób podkreślało w dyskusji konieczność zwracania uwagi właśnie na konkretnego człowieka, którego się formuje, na jego możliwości i potrzeby;

    zachwianie relacji w rodzinach powoduje trudności w odkrywaniu ojcowskiej miłości Boga. W tym kontekście bardzo cenną okazuje się jakaś forma obecności rodzin i par małżeńskich w formacji młodzieżowej (wiele osób dzieliło się bardzo różnymi rozwiązaniami praktycznymi), dzięki której osoby z połamanych domów mogłyby odkrywać piękno miłości rodzinnej;

    kilkakrotnie poruszony został problem wykorzystania w formacji różnych metod aktywizujących. Mogą być one dużą pomocą, lecz należy zwracać uwagę, by nie prowadziły one do odkładania na bok programu formacyjnego.


Posługa animatora jako towarzyszenie duchowe. Niektóre aspekty

zarys problematyki posługi animatora jako towarzyszenia duchowego

Wraz z przemianami ustrojowo-kulturowymi ostatnich lat, uległa znaczącej zmianie także sytuacja chrześcijan: coraz częściej ludzie świadomie przeżywający swoją wiarę znajdują się nie tylko w mniejszości, ale często też i w środowiskach wyraźnie chrześcijaństwu nieprzychylnych (czy to ze względów ideologicznych, czy też raczej de facto). Wytrwanie przy Jezusie staje się więc obiektywnie trudniejsze.O wiele też trudniejsza staje się droga do świadomej wiary, na którą wchodzą osoby podejmujące formację w Ruchu. Coraz częściej też osoby wchodzące na drogę chrześcijaństwa mają za sobą bardzo bolesną i powikłaną przeszłość (przyczynia się do tego coraz ostrzej zarysowujący się kryzys rodziny i ogólny kryzys tradycyjnych, z chrześcijańskiej tradycji wypływających norm moralnych).
W tym kontekście coraz bardziej widoczna staje się potrzeba towarzyszenia z bliska osobom idącym ku Chrystusowi,podejmującym drogę formacji Ruchu. Przed animatorami staje więc zadanie nie tylko prowadzenia grupy (rozumianej jako pewna całość), ale także duchowego towarzyszenia poszczególnym uczestnikom w ich indywidualnej drodze wiary.

Poniżej postaram się zarysować niektóre zagadnienia związane z realizacją przez animatora posługi towarzyszenia duchowego. Koncentruję się na stronie praktycznej - uzasadnień teologicznych dostarcza w obfitości współczesna teologia życia wewnętrznego.Wydaje się też, że także na płaszczyźnie wizji animacji w Ruchu Światło-Życie posługa animatora jest w sposób naturalny otwarta w kierunku posługi towarzyszenia duchowego

1. WARUNEK PODSTAWOWY: WRAŻLIWOŚĆ
Zaistnienie posługi towarzyszenia duchowego jest możliwe tylko wtedy, gdy animator dba o zaistnienie mocnych relacji z poszczególnymi członkami grupy. Chodzi przede wszystkim o przejście od myślenia "jestem odpowiedzialny za grupę" do "jestem odpowiedzialny za poszczególne osoby tworzące moją grupę". Innymi słowy: chodzi o budzenie w animatorach wrażliwości na konkretne osoby, na ich potrzeby,historię życia itd. Rzecz wydaje się oczywista, ale praktyka pokazuje, że oczywista nie jest. Animatorzy mają skłonność do koncentrowania się na przekazywaniu tego, co w formacji "obiektywne", dane, a więc na prawdach wiary, zasadach moralnych, duchowości Ruchu...

2. NIEKTÓRE KONSEKWENCJE PRAKTYCZNE
a. relacje z poszczególnymi osobami
W praktyce chodzi więc o to, by animator świadomie budował mocne relacje z poszczególnymi uczestnikami najpierw na płaszczyźnie ludzkiej. Relacja towarzyszenia duchowego jest prawie niemożliwa bez tego aspektu. Dopiero mocna relacja pozwala na przekazywanie doświadczenia Bożej miłości i jednocześnie na zbudowanie zaufania nieodzownego w posłudze towarzyszenia (trudno liczyć na to,że zrodzi się ona tylko i wyłącznie na bazie autorytetu, który animator posiada przez sam fakt bycia animatorem...).
Ukonkretniając: animator musi więc przede wszystkim okazywać uczestnikom, że interesują go oni jako ludzie, że pragnie poznać bliżej ich,ich sytuację życiową itd. Oczywiście nawiązanie głębszej relacji zależy w dużym stopniu od uczestnika, od tego "jak głęboko" będzie chciał wpuścić animatora w swoje życie. Często zresztą osoby najbardziej pragnące czy potrzebujące pomocy, bliższego towarzyszenia, są jednocześnie najbardziej zamknięte i wycofujące się lub kontestujące. Budowanie relacja z takimi osobami wymaga zwykle sporo czasu i cierpliwości.
W każdym razie posługa towarzyszenia duchowego zakłada przynajmniej wstępną znajomość osoby (charakter, usposobienie itd.), środowiska życiowego i historii życia osoby, której się towarzyszy.

b. umiejętność słuchania
Aby mogła zaistnieć relacja towarzyszenia duchowego, animator musi umieć przechodzić z postawy mówienia, nauczania, do postawy słuchania. Owo słuchanie musi przede wszystkim stać się częścią spotkań formacyjnych, które nie mogą ograniczać się tylko i wyłącznie do przekazywania treści. Animator powinien pobudzać uczestników do dzielenia się i być bardzo uważnym na to, co uczestnicy mówią.Każdy człowiek jest bardzo wrażliwy na to, czy inni go słuchają; animator, który potrafi słuchać w czasie spotkania otwiera uczestnikom drogę do wejścia w relację towarzyszenia.
Nie wystarczy jednak słuchanie komunikatów werbalnych: osoby z problemami często mają trudności z otwieraniem się, dopasowują się do formy,którą uważają za właściwą i oczekiwaną przez animatora. Chodzi więc o słuchanie, które sięga poza słowa i próbuje usłyszeć to, co uczestnicy noszą w sercu... Jest to w dużej mierze sprawa wrażliwości, ale można tę zdolność świadomie wypracować.
Słuchanie uczestników nie może się ograniczać do spotkań formacyjnych: są najzwyczajniej za krótkie. Konieczne jest więc,aby animator znajdował czas na osobiste rozmowy z uczestnikami. Możliwość takich rozmów powinna być jasno zakomunikowana uczestnikom;pomocne może być np. ustalenie konkretnego czasu i miejsca w którym animator jest do dyspozycji. Czasem zresztą inicjatywa powinna wręcz wychodzić od animatora: dobrze jest zaczynać pracę z nową grupą od rozmów ze wszystkimi uczestnikami. Poza tym czasem uczestnik potrzebujący pomocy jest zbyt zamknięty i wycofujący się, żeby okazać inicjatywę: będzie wówczas w ten czy inny sposób okazywał potrzebę prowadzenia,potrzebę rozmowy. Wtedy do animatora należy pierwszy krok.

c. wrażliwość na indywidualną drogę każdego
Z postawą słuchania wiąże się umiejętność dostrzegania indywidualnych dróg, którymi Pan prowadzi poszczególnych uczestników. Animator towarzysząc danej osobie musi starać się uchwycić zasadniczy kierunek, w którym Pan ją właśnie prowadzi. Chodzi tu przede wszystkim o rozeznanie i towarzyszenie w realizacji specyficznego powołania danej osoby, dalej: o jej specyficzny rytm modlitwy,życia sakramentalnego itd. W towarzyszeniu duchowym animator nie powinien dawać gotowych rozwiązań (ani tym bardziej ich narzucać), ale raczej pomagać uczestnikowi w ich samodzielnym wypracowywaniu. Chodzi tu przede wszystkim o pomoc w obiektywizacji sytuacji życiowej i wewnętrznych doświadczeń uczestnika.

d. systematyczne towarzyszenie modlitewne
Posługa towarzyszenia duchowego nie może się obyć bez szczególnie intensywnego towarzyszenia modlitewnego. Animator podejmujący tę posługę powinien jednocześnie podejmować bardzo systematyczną modlitwę w intencji osoby, której towarzyszy. Dobrze jest kiedy to towarzyszenie modlitewne artykułuje się też w postaci wspólnej modlitwy (aż po modlitwę o uzdrowienie wewnętrzne, jeśli jest to konieczne i możliwe).

3. PROBLEM RELACJI: ANIMATOR POSŁUGUJĄCY TOWARZYSZENIEM DUCHOWYM - KAPŁAN ODPOWIEDZIALNY ZA WSPÓLNOTĘ
Realizacja posługi towarzyszenia duchowego przez animatora pociąga za sobą kwestię relacji animator - kapłan odpowiedzialny za wspólnotę. Zczysto teoretycznego punktu widzenia realizuje się tu zasada pomocniczości: świecki podejmuje posługę w tym zakresie, w jakim odpowiada tojego powołaniu. Jednak praktyczna realizacja tejposługi domaga się ustalenia pewnych zasad współpracy, dzięki którym można uniknąć wieluproblemów.

a. superwizja
Modelem najszczęśliwszym z praktycznego punktu widzenia jest relacja superwizji pomiędzy kapłanem, a posługującym towarzyszeniem duchowym animatorem. Chodzi o to, by animator miał w kapłanie realne i bezpośrednie oparcie swojej posługi, by mógł ją z nim weryfikować. Przemawiają za tym trzy główne racje: po pierwsze animator mam szanse obiektywizowania własnych posunięć, relacji do osoby, której towarzyszy itd.; może w ten sposób uniknąć wielu błędów. Po drugie: nie zawsze animator jest wystarczająco dobrze przygotowany od strony teologicznej i psychologicznej - kapłan może wówczas służyć bardzo konkretną pomocą. Po trzecie: ostatecznie to kapłan w bezpośredni sposób odpowiedzialny jest za wspólnotę będącą częścią Kościoła, do niego więc należą pewne decyzje, zwłaszcza te, które dotyczą życia wspólnoty, rozeznania charyzmatów itd. On też jest gwarancją, iż posługa podejmowana przez animatora nie jest jego prywatną inicjatywą, lecz posługą wykonywaną w Kościele.
Superwizja nabiera szczególnego znaczenia w odniesieniu do takich obszarów towarzyszenia jak:

- ustalenie i realizacja drogi formacyjnej w Ruchu;
- szczególnie trudne momenty czy to w życiu uczestnika, czy to w samej relacji towarzyszenia. Niektórych decyzji nie powinno się podejmować bez superwizji, np.: o przerwaniu relacji towarzyszenia, o przeprowadzeniu modlitwy o uzdrowienie itp.;
- rozeznanie sytuacji uczestnika wewnątrz wspólnoty (posługa diakonijna, charyzmaty itp.).

b. sakrament pojednania
Posługa towarzyszenia duchowego może obejmować także te sfery życia wewnętrznego, które powinny być uporządkowane poprzez Boże przebaczenie w sakramencie pojednania. Animator powinien zachować jasną świadomość, że jego posługa nie może w żadnym przypadku zastąpić posługi sakramentalnej, która ma absolutne pierwszeństwo. Przeciwnie: z natury swej winna do niej podprowadzać, przygotowywać. Zdecydowanie jednym z najważniejszych zadań animatora jest, jeśli zajdzie taka potrzeba, pomoc osobie, której towarzyszy, w odpowiednim przygotowaniu się do sakramentu pojednania (być może też pomoc w wyborze spowiednika). W obliczu wzrastających oporów wobec tego sakramentu ten wymiar posługi wydaje się być szczególnie istotny.
Nie brak tu jednak problemów: przede wszystkim animator musi mieć głęboką świadomość konieczności zachowania absolutnej dyskrecji (w pewnym sensie dosięga go tajemnica spowiedzi). Także relacja superwizji komplikuje się w przypadku, gdy kapłan posługujący nią jest jednocześnie spowiednikiem osoby, której animator towarzyszy. Sytuacje takie domagają się wielkiej delikatności i dojrzałości z obu stron.

4. NIEKTÓRE NIEBEZPIECZEŃSTWA
Podejmowanie przez animatorów posługi towarzyszenia duchowego pociąga za sobą pewne niebezpieczeństwa. Pierwszym są oczywiście błędy, które animator w konkretnych przypadkach może popełnić towarzysząc (tych jednak na dobrą sprawę nie da się uniknąć). Wśród innych trzeba zwrócić uwagę na:
a. niebezpieczeństwo uzależnienia
Zwłaszcza w przypadku osób o słabszej osobowości istnieje niebezpieczeństwo przywiązania się i w dalszej perspektywie uzależnienia się od osoby towarzyszącej. Ryzyko to wzrasta, gdy osoba posługująca ma tendencje do podsuwania gotowych rozwiązań, do rozwiązywania problemów za osobę, której towarzyszy. W efekcie może ona być jeszcze mniej zdolna do samodzielnego pójścia za Jezusem...
Możliwa jest także - choć dość rzadka - sytuacja odwrotna: uzależnienie się osoby towarzyszącej od tej, której towarzyszy. Następuje to wówczas, gdy osoba posługująca uzależnia swoją wartość od jakości swojego towarzyszenia i zaczyna w nim widzieć podstawową treść swego życia...

b. niebezpieczeństwo manipulacji
Towarzyszenie duchowe - zwłaszcza, gdy pozbawione jest superwizji - bardzo łatwo może ześliznąć się w postawy manipulacyjne. Osoba posługująca może próbować - świadomie lub nie - "tworzyć" życie osoby, której towarzyszy według własnych kryteriów, według własnej wizji,rozmijając się zupełnie z jej dobrem. I gorzej jeszcze: może jej używać do rozgrywania własnych "gier" we wspólnocie. Niebezpieczeństwo manipulacji wzrasta we wspólnotach o silnych tendencjach unifikacyjnych.
By uniknąć powyższych dwóch niebezpieczeństw konieczne jest akcentowanie autonomii uczestnika w relacji towarzyszenia: to on sam ma podejmować decyzje, on sam ma wypracowywać konkretne rozwiązania, zastosowania Bożego Słowa we własnym życiu. Osoba towarzysząca towarzyszy, a nie kieruje. Także solidna superwizja pomaga w porę dostrzec tendencje uzależniające i manipulacyjne w posłudze towarzyszenia.

c. niebezpieczeństwo osłabienia relacji z kapłanem
Niewątpliwie podjęcie przez animatora posługi towarzyszenia duchowego może wpłynąć na osłabienie relacji pomiędzy uczestnikiem a kapłanem odpowiedzialnym za wspólnotę. Niebezpieczeństwo to wzrasta, kiedy rola tej posługi akcentowana jest na niekorzyść kierownictwa duchowego i sakramentu pojednania.

d. niebezpieczeństwo konfliktu autorytetów
Jeśli współpraca pomiędzy animatorem a kapłanem odpowiedzialnym za wspólnotę jest zachwiana, mogą wystąpić konflikty pomiędzy nim, osobą której towarzyszy a kapłanem. Dotyczy to zwłaszcza problemów związanych z drogą formacyjną w Ruchu oraz miejscem danej osoby we wspólnocie(posługa diakonijna, charyzmaty).

5. NOWE ZAGADNIENIA W FORMACJI ANIMATORÓW
Pełnienie posługi towarzyszenia duchowego nie jest możliwe bez elementarnej chociaż wiedzy dotyczącej z jednej strony tego, co nazywamy teologią życia wewnętrznego (chodzi przede wszystkim o niektóre mechanizmy rozwoju życia modlitwy, umiejętność rozeznawania duchowego,itd.), z drugiej - psychologii (szczególne istotna jest znajomość dynamizmów emocjonalnych ludzkiej psychiki, mechanizmów obronnych itd.). Formacja animatorów powinna więc zostać pogłębiona w tych dwóch kierunkach.
Pozostaje otwartym pytanie w jaki sposób i w jakich proporcjach treści te powinny zostać wbudowane w cykl formacji animatorów.