Grzegorz Strzelczyk, ks.

bieżące informacje

A A A

O kapłaństwie, przyjaźni i ludzkiej złośliwości słów kilka...


Pisałem ten tekst (lata już temu) wkurzony. I w bólu. W bólu po tym, jak jeden z moich braci odszedł z posługi. I po tym, jak musiałem składać do kupy kobiety, które przeszły przez taką “przyjaźń”

 

Nie da się ukryć: współczesny ksiądz podąża z duchem czasu. Jego życie ulega modernizacji. Cóż – takie czasy nastały. Wolność i demokracja.

Jednym słowem: ksiądz schyłku XX wieku jest na wskroś nowoczesny. I nie chodzi tylko o samochód, komputer podłączony do Internetu, telefon komórkowy i inne. Okazuje się, że i wykroczenia przeciwko celibatowi – przy odrobinie wysiłku – daje się unowocześnić.

W zamierzchłych czasach księżom, którzy nie radzili sobie z celibatem zdarzało się mieć kochanki. Wymykali się do nich po kryjomu, starannie zacierając za sobą wszystkie ślady. Dziś możemy zaobserwować znaczące zmiany. Księżom nie zdarzają się już tego typu kontakty. Współczesny ksiądz z pogranicza, nad kochankę przedkłada “przyjaciela” (oczywiście płci żeńskiej, ale “przyjaciółka” nie brzmi dość poważnie). I już nie musi się wymykać po kryjomu. To ona przychodzi do niego zupełnie oficjalnie: przecież nie mają nic do ukrycia. Przyjaźń jest związkiem ze wszech miar chwalebnym i w niczym księdzu nie ujmuje...

Można by się pokusić o fenomenologiczny opis typowej przyjaciółki (wyjątki potwierdzają regułę). Jest zatem młoda. Czasem bardzo. Coś pomiędzy początkiem liceum a obroną pracy magisterskiej. Nie wiedzieć czemu zwykle ma poharatany dom, najczęściej bez znaczącej obecności ojca. Nie ma chłopaka: jest na to zbyt dojrzała, a poza tym ma ważniejsze sprawy na głowie. Jest bowiem zaangażowana – mocno, albo bardzo mocno – w to, czy żyje parafia. Już tylko z tego powodu jest zmuszona przebywać mnóstwo czasu na probostwie. Musi w końcu pomagać księdzu. Więc pracuje, pracuje, pracuje...

Relacja pomocy zacieśnia się z czasem rodząc to, co nazywają przyjaźnią. Oboje – każdy na swój sposób – przyjaźń tę pielęgnują. Identyfikują się z nią mocno i chętnie. Ona z zaangażowaniem opowiada komu popadnie ile razem udało im się zrobić – dla dobra parafii ma się rozumieć – poprzedniego wieczoru. On nie opowiada. Tylko od czasu do czasu wymykają mu się apologetyczne homilie o wartości przyjaźni i o tęsknocie za kimś kto mógłby zrozumieć księdza w jego celibatariuszowskiej samotności. Albo też o poczuciu bezpieczeństwa, jakie daje świadomość, że ktoś czeka...

Taka sielanka mogłaby – niezagrożona – trwać w nieskończoność, gdyby nie ludzka wścibskość. No bo ludzie – jak to ludzie – zamiast pilnować swoich spraw, wtryniają nos w nie swoje... No i zaczynają gadać. Komentować. I to wszystko wrednie: za plecami.

On i ona zaczynając więc bronić swej relacji – jest w końcu całkowicie w porządku. Ona – na początku próbuje tłumaczyć, że przecież oni nic złego nie robią, że to wszystko tylko pomówienia z zazdrości wypływające. Potem zrywa większość relacji z ludźmi, którzy przecież i tak nic nie rozumieją, i jeszcze więcej czasu spędza na probostwie. W imię przyjaźni trzeba umieć ponosić ofiary. On – dzielnie broni jej godności, wymaga, by ją szanowano, chroni przed złośliwościami. A jako że najlepszą obroną jest atak, pojawiają się – tym razem już jawne i świadome – homilie o plotkarstwie, o niedocenianiu księży itd. W końcu istotnych wartości – w tym wypadku przyjaźni – trzeba bronić... Ludzie nie rozumieją? Tym gorzej dla nich. Ważne, że on jest w porządku i ma rację (jak zwykle zresztą...). A że oni nie potrafią docenić tego, jak bardzo przyjaźń pomaga mu w pracy – to już nie jego wina.

I tak, podczas gdy stygną jej i jego relacje z otoczeniem, przyjaźń zacieśnia się i kwitnie. Ona kupuje mu swetry, skarpetki i chusteczki do nosa. On podwozi ją do pracy. Ona robi porządki w jego pokoju i odpowiada na telefony, gdy jest zajęty. On pozwala jej używać swojego komputera. Ona jeździ z nim na zakupy. On z nią – na imprezy. Ona dalej nie ma chłopaka. On jest dalej celibatariuszem. I się przyjaźnią. Na przekór całemu światu – jeśli będzie trzeba. W końcu przyjaźń jest wartością i trzeba ją pielęgnować...


Jeśli ten model coś Ci przypomina, to módl się. Przynajmniej tyle możesz zrobić.

Komentuj na Facebooku

Ten serwis, podobnie jak większość stron internetowych wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. | Polityka cookies