Grzegorz Strzelczyk, ks.



bieżące informacje

A A A

Karl Rahner - Myśleć o Bogu, wpatrując się w człowieka

tekst opublikowany: Gość Niedzielny 11(2004),46, wersja bez poprawek redakcyjnych

Przed stu laty urodził się we Fryburgu Karl Rahner – jezuita, teolog, jeden z najważniejszych inspiratorów teologii Soboru Watykańskiego II. Wypada, a może raczej warto wspomnieć tę postać choćby po to, aby sobie uświadomić jak wiele z jego teologicznych intuicji stało się – pośrednio czy bezpośrednio - częścią naszego duchowego świata.

Co sprawia, że o jakimś teologu możemy mówić, że był wielki? Pewnie nie objętość jego książek, nie uczoność języka, którym przemawia, ani też chyba nie entuzjazm, z jakim słuchają go uczniowie. O wielkości decyduje raczej to, co pozostaje po latach, myśli i intuicje, które stają się częścią wspólnego dziedzictwa Kościoła. Myślimy o Bogu i świecie za ich pośrednictwem, najczęściej zupełnie nie zdając sobie sprawy, od kogo pochodzą… W przypadku Karla Rahnera tak chyba właśnie jest: w dwadzieścia lat po jego śmierci wszyscy chyba po trochu „myślimy Rahnerem”. I odnosi się to bynajmniej nie tylko do teologów.

 

Zaczynać od człowieka

Jest tak być może dlatego, że podstawowa (i chyba najważniejsza) intuicja Rahnera dotyczy samego sposobu myślenia o Bogu, a tym samy punktu wyjścia teologii. Otóż zwykle refleksja teologiczna koncentruje się najpierw na samym Bogu, usiłując na podstawie Objawienia nakreślić Jego obraz. Dopiero potem zwraca się ku człowiekowi, jako najważniejszemu stworzeniu Boga. Rahner zwrócił uwagę, iż być może trzeba odwrócić ten porządek: przyjąć refleksję nad człowiekiem, jako punkt wyjścia do refleksji nad Bogiem. Bo przecież wszystko to, co o Bogu wiemy, dociera do nas za pośrednictwem ludzkiego pośrednictwa, poprzez ludzkie doświadczenie, w ludzkiej historii. On sam nie jest dla nas bezpośrednio dostępny, nie jest jak przedmioty innych nauk, nad którymi panujemy, które pozostają niejako w zasięgu ręki. Bóg, nawet wtedy, gdy się człowiekowi w pełni „udostępnił”, uczynił to stając się człowiekiem: Jezusem Chrystusem, a więc w samym środku ludzkiej historii…

Zaproponowana przez Rahnera zmiana perspektywy teologicznej refleksji (nazywana często przewrotem antropologicznym) pozwoliła na dowartościowanie kolejnych wątków chrześcijańskiej wiary, które jak dotąd pozostawały w cieniu. Niemiecki teolog zwrócił np. uwagę na to, iż jeżeli Bóg wszedł w ludzką historię i nawiązał kontakt z człowiekiem, znaczy to, że człowiek musi być tak „skonstruowany”, żeby być zdolnym tą Bożą inicjatywę przyjąć. To znaczy, że już w samym momencie stwarzania musiała zostać mu dana zdolność do „odbierania” tego, co Bóg ku niemu kieruje. Człowiek został stworzony jako ktoś, kto jest zdolny do słuchania Boga. Co więcej: stał się, bo Bóg do niego przemówił! A zatem jesteśmy powołani przede wszystkim do tego, by żyć w jedności z Bogiem, i powołanie to jest tak głęboko w nas wpisane, że nie jesteśmy w stanie osiągnąć pełni naszego życia inaczej, jak przez jedność z Nim.

 

Bóg chciał nas od zawsze

Jeśli pójdziemy za myślą Rahnera jeszcze krok dalej, dojdziemy do kolejnej ważnej intuicji. Jeżeli człowiek może być doprowadzony do pełni jedynie przez kontakt z Bogiem, a ten możliwy jest dla nas jedynie w historii, to znaczy, że także objawianie się Boga w ludzkim świecie należało od początku do Jego planu. Wszystko to, co opisuje Biblia - powołanie Izraela, dzieje narodu wybranego i wreszcie przyjście Jezusa Chrystusa - nie jest tylko wynikiem jakiejś próby naprawienia ludzkości zepsutej przez grzech. Bóg chciał i chce się darować człowiekowi jakby niezależnie od sytuacji grzechu. On jest Bogiem tak sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych...

To z kolei, wg Rahnera, ma dwie istotne konsekwencje. Po pierwsze pozwala nam ufać, że to, w jaki sposób Bóg się przedstawia w historii - jako Ojciec, Syn i Duch w jedności wzajemnej miłości -, to w jaki sposób działa, ukazuje nam Jego rzeczywiste oblicze. Gdyby bowiem chodziło tylko o „misję naprawczą”, moglibyśmy się obawiać, że działa On niejako „na pół gwizdka”, robiąc tylko to, co konieczne dla uwolnienia człowieka od grzechu. Takie połowiczne działanie nie może mieć miejsca, jeśli Bóg od początku pragnął człowieka jako partnera dla siebie. Druga konsekwencja jest może jeszcze bardziej istotna, a dotyczy sposobu, w jaki rozumiemy przyjście na świat Jezusa Chrystusa.

Otóż zwykle w teologii, jak i w zwykłym rozumieniu wiary, mówiło się o przyjściu Chrystusa w związku z grzechem: wcielenie było konieczne, aby nas z niego wyrwać. Rahner zwraca uwagę, że być może trzeba odwrócić perspektywę: to, że Syn Boży stanie się człowiekiem było przewidziane od samego początku. Co więcej – człowiek został stworzony właśnie dlatego, że Bóg chciał się stać człowiekiem! Zatem przyjście Chrystusa ma jedynie wtórny związek z naszym grzechem. A pierwotnie mówi nam o tym, kim jesteśmy. Bo jeżeli Bóg stwarzał nas myśląc o własnym wcieleniu, to prawdziwy człowiek pojawił się na świecie dopiero w momencie przyjścia Jezusa Chrystusa. Tylko w Nim i przez Niego zatem możemy w pełni zrozumieć naszą własną godność. Ten sposób myślenia nie był zupełnie nowy w chrześcijaństwie – jego ślady znajdujemy już w listach św. Pawła, czy u Ojców Kościoła. Jednak chyba dopiero ujęcia Rahnera pozwoliło na pokazanie jego najdalej idących konsekwencji i harmonijne powiązanie go z pozostałymi tajemnicami wiary.

Listę oryginalnych intuicji teologicznych niemieckiego teologa można by ciągnąć jeszcze długo. Dziś, z perspektywy czasu, łatwiej zresztą odróżnić te najbardziej genialne, które odżywiają ciągle teologię i wiarę Kościoła, od tych, które popadły w zapomnienie jako mniej trafne. Teologia Rahnera wywoływała zresztą zawsze dość żywe reakcje – miał zapalonych zwolenników, jak i równie oddanych krytyków. Ta rozbieżność opinii po części spowodowana była trudnościami w interpretacji nieprzeciętnie trudnego języka niemieckiego teologa. Rahner właściwie stworzył własny zestaw pojęć technicznych o rzadko spotykanej „gęstości”: nieraz wyjaśnienie znaczenia jednego słowa wymagałoby kilku stron komentarza. Jeśli weźmie się pod uwagę, że takich pojęć mogło być w każdym zdaniu kilka, to łatwo sobie wyobrazić, jak niełatwa jest lektura jego dzieł.

Jednak nie cała twórczość Rahnera to owa „gęsta” teologia. Niemiecki teolog był też bardzo uważnym obserwatorem kościelnego życia. Ukazały się dziesiątki jego artykułów, w których odnosił się do sytuacji chrześcijaństwa w zmieniających się warunkach kulturowych, do reform posoborowych… Np. w latach sześćdziesiątych nie bez ironii zwracał uwagę na to, że w społeczeństwie, w którym ludzka aktywność w sposób naturalny przenosi się na godziny coraz późniejsze, roztropniejsze ze strony duszpasterzy byłoby odprawianie większej ilości mszy wieczornych, niż marnowanie sił na wychwalanie zalet rannego wstawania…

Komentuj na Facebooku

zamknij
Ten serwis, podobnie jak większość stron internetowych wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. | Polityka cookies