Grzegorz Strzelczyk, ks.

bieżące informacje

A A A

2005.10.1 (W mchu mokrym)


(Pomiędzy Malinowską Skałą a Baranią Górą)

pewnej Katarzynie, co domagała się wiersza

W mchu mokrym,
omijając pęcherze grzybów
przebijających się do dorosłości,
płuczę dłonie fioletowe od jagód
październikowych, niespodzianych.
Powinienem śpiewać pochwałę Stwórcy,
ale przeszkadzają dwie myśli natrętne.
Pierwsza, skromniejsza, w kącie świadomości.
Nie wiem skąd teraz właśnie:
że celibat z samotnością
jakoś mi się nie kojarzył
nigdy.
I druga pulsująca w głowie z siłą
egzystencjalnego dylematu
pierwszej ważności:
to lepkie wokół mnie - mgła jeszcze, czy
już chmury?

Komentuj na Facebooku

Ten serwis, podobnie jak większość stron internetowych wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. | Polityka cookies