Grzegorz Strzelczyk, ks.



bieżące informacje

A A A

Św. Jan od Krzyża

tekst opublikowany: Gość Niedzielny 49(2002),11; wersja bez poprawek redakcyjnych

Nazywał się Juan de Yepez i przyszło mu żyć w trudnych czasach (1542-91). Kilkusetletni kryzys instytucjonalny Kościoła nieporadnie przeprowadzającego reformy znalazł swój bolesny finał w rozłamie. Strona katolicka i wspólnoty protestanckie okopały się na swoich pozycjach zatracając zdolność do dialogu. Sobór Trydencki (1545-63) otwarł drogę do koniecznego oczyszczenia, lecz kiedy w roku jego zakończenia Jan wstępował do Karmelu, skutki nie były jeszcze odczuwalne. Kształt zakonu, do którego wstąpił, daleki był od pierwotnych ideałów życia całkowicie poświęconego Bogu, które go pociągały. Studia w Salamance (1564-68) w atmosferze fermentu intelektualnego towarzyszącego rozpoczynającej się odnowie życia kościelnego z jednej strony podsycały pragnienie głębokiego doświadczenia Boga, z drugiej nastawiały krytycznie do porządków w zakonie, którego był członkiem.

Wtedy, przy okazji swych prymicji (1568), spotkał św. Teresę od Jezusa. I to jedno spotkanie okazało się być decydujące dla całego jego późniejszego życia. Teresa od pewnego już czasu prowadziła odnowę Karmelu w duchu pierwotnej reguły, w której modlitwa zajmowała centralne miejsce. Pociągnięty zarówno ideałem reformy, jak i – może bardziej jeszcze – zbieżnością swoich i jej modlitewnych doświadczeń, stał się Jan od Krzyża pierwszym członkiem męskiej gałęzi reformowanego zakonu. I wówczas zaczęły się prawdziwe kłopoty. Reformy w Karmelu, podobnie jak to się działo wówczas i w innych sferach życia kościelnego, napotkały na silny opór. Władze zakonu postrzegały odnawiającą się gałąź przede wszystkim jako zagrożenie. Konflikt narastał, aż do uwięzienia Jana w klasztorze w Toledo, skąd udało mu się uciec po niemal roku (1577-78). Wkrótce potem nastąpiło przesilenie: Karmel tradycyjny w następnych latach zaakceptował z wolna zreformowaną gałąź. Jan aż do śmierci (1591) pełnił funkcje przełożonego w różnych domach odnowionego zakonu.

Paradoksalnie uwięzienie w Toledo, najciemniejszy fragment życiorysu Jana, przyniosło błogosławione owoce. Zamknięty przez długie miesiące, niedożywiony, w samotności i fatalnych warunkach sanitarnych przeżywa najbardziej intensywny duchowo okres swego życia. Doświadczenia od skraju niewiary i nieobecności Boga, aż po niewypowiedzianą Jego bliskość, po której nic już na ziemi nie jest dość piękne ani dobre, stają się jego udziałem. Nie mogąc pisać układa w pamięci wiersze. Późniejsze jego pisma: Droga na Górę Karmel, Noc ciemna, Pieśń duchowa, Żywy płomień miłości powstają jako obszerne komentarze do nich. Komentarze to dość szczególne, ponieważ Jan nie opowiada w nich o własnych doświadczeniach, które stały u źródeł wierszy, ale usiłuje w miarę systematyczny sposób wyjaśnić co i dlaczego dzieje się w człowieku, a dokładniej jeszcze pomiędzy człowiekiem a Bogiem, w różnych momentach, na różnych etapach życia wewnętrznego.

Jan od Krzyża był doskonale wykształconym teologiem, a jednocześnie „praktykiem” życia wewnętrznego: jego własne przeżywanie związku z Bogiem łączyło się z doświadczeniami kierownictwa duchowego, jakim posługiwał wobec sióstr zreformowanego Karmelu. Jego pisma znajdowały zatem czytelników zarówno w osobach prowadzących intensywne życie modlitwy, poszukujących wyjaśnienia swoich przeżyć, jak i wśród teologów, którym nieraz brak własnych doświadczeń utrudniał rozumienie zwłaszcza nadzwyczajnych przejawów życia kontemplacyjnego.

Dzięki swoim pismom stał się więc Jan jednym z najważniejszych przewodników dla wszystkich tych, którym leży na sercu zbliżanie się do Boga w modlitwie. Na tej drodze człowiek zawsze znajduje się sam i przede wszystkim sam musi interpretować własne doświadczenia. Jan wiedział, jak bardzo jest to trudne i dlatego bardzo wiele miejsca poświęca umiejętności odróżniania Bożego działania od pokus i – jak byśmy powiedzieli dzisiaj – figli płatanych przez naszą psychikę i wyobraźnię. Nie wszystko w życiu wewnętrznym da się skatalogować, wypowiedzieć, nazwać. Ale to nie może zwalniać od obowiązku budowania własnego życia duchowego na trwałych podstawach. Święty tak opisuje własne podejście: «nie będę się opierał wyłącznie ani na doświadczeniu, ani na wiedzy, bo jedno i drugie może nie dopisać albo zawieść, lecz korzystając nieco z obydwu tych środków, użyję głównie Pisma Świętego zwłaszcza do objaśnienia rzeczy najważniejszych i najtrudniejszych» (Droga na Górę Karmel, Prol. 2).

Nie sposób ocenić jak wielki wpływ ten obiektywizujący, równoważący rys pism Jana miał na duchowe bezpieczeństwo osób kroczących drogą intensywnego życia modlitwy. Może nieco łatwiej określić jego znaczenie w szerszej perspektywie historii Kościoła i teologii. Pisma Jana pojawiły się bowiem w bardzo kluczowym momencie. Oto kończyła się epoka, w której religijność miała przede wszystkim znaczenie społeczne. Akcent przesuwał się wyraźnie w stronę indywidualnego przeżycia. Dzieła Jana przyczyniły się do tego, że z jednej strony idące w tym kierunku poszukiwania osób i wspólnot nie stoczyły się w subiektywizm, z drugiej ułatwiły władzom kościelnym (w kontekście Reformacji nieco przewrażliwionym na punkcie roli indywidualnych doświadczeń religijnych) zaakceptowanie tych poszukiwań i włączenie ich w normalny nurt życia Kościoła.

Pozostaje do podkreślenia jeszcze jeden aspekt: Jan przypomniał zachodniej teologii, już wówczas dekadencko zadufanej we wszechmoc intelektualnego podejścia, o pokorze wobec Tajemnicy: «w tym życiu bowiem nie można mieć całkowitego poznania Boga, przeciwnie, nawet najwyższe odczucie, czy doznawanie Boga jest nieskończenie dalekie od Boga i posiadania go całkowicie» (Droga na Górę Karmel II,4,4).

Komentuj na Facebooku

zamknij
Ten serwis, podobnie jak większość stron internetowych wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. | Polityka cookies